Poprzedni post zakończył się taką oto myślą.
W końcu tarczycy zostaje tyle, że właściwie lekarz mówi:
- "A wytniemy, po co Pani/Panu takie coś"
[mam nadzieje że trzymacie w ręku ledwie skrawek kartki,
wyrzućcie go z ręki]
Od tego momentu ten człowiek musi żyć z "protezą
tarczycy" - proteza to brany stale, przez całe życie, do jego końca
eutyrox. Sprawa jest poważna, bo tarczyca jest szefową całego organizmu,
zarządza wszystkimi hormonami i wszystkimi układami wydzielania wewnętrznego.
Ta opowieść była złośliwa, przyznaję, ale po to byście
zrozumieli, że medycyna niewiele może w spawie chorób z autoagresji, zwłaszcza
w przypadku tarczycy. W tym przypadku lekarz może dać nam tylko substytut
hormonu, którego zaatakowana tarczyca, już nie może sama produkować. TO NIE
JEST LECZENIE! To jest łagodzenie objawów choroby. Leczenie to likwidacja
choroby, a ja tu tego nie widzę. Zamiast tego okaleczenie człowieka.
Dlaczego tak późno diagnozuje się tarczycę?
Jest wspaniały artykuł profesora z Lublina - endokrynologa,
który mówi jak straszna jest wiedza lekarzy pierwszego kontaktu na temat
tarczycy. Jak rzadko oni napotykając pacjenta, u którego można mieć podejrzenie
o to, że coś z tarczyca jest nie w porządku, zwracają na to uwagę. Jak rzadko
zlecają podstawowe badania TSH, T3, T4, które odpowiedziały by od razu na
pytanie:
Czy tarczyca jest niedoczynna i czy być może należy szukać
dalej?
Artykuł ten daje do myślenia. A może by tak za w czasu suplementować się produktami z aloesu o których była mowa w pierwszym poście, a są to:
- Miąższ aloesowy (pić co dziennie wieczorem łyżkę)
To chyba mój najdłuższy post. Jeśli doczytałeś do końca, to jesteś wyjątkowy. Starałam się jak najprościej wytłumaczyć co dzieje się z tarczycą zanim ją wytną, bo zazwyczaj w takich wypadkach tym to się kończy. Wiem, że tym artykułem nie odpowiem na wszystkie pytania, ale chciałam podzielić się tym, co wiem na ten temat.
z wykładu dr Elżbiety Olejnik, Bochnia, czerwiec 2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz